Dzieciństwo kojarzy się z najbardziej beztroskim okresem w życiu. Kiedy jest nam źle i czujemy, że życie daje nam w kość, wtedy najczęściej myślami wracamy do tamtych dni. Wszystkie pozytywne wspomnienia są wtedy jak pomocna dłoń, która pomaga na nowo odzyskać dobry humor i wewnętrzną równowagę. Znana piosenka, która często leciała w radio, kiedy miałeś pięć lat. Wspomnienie zardzewiałej karuzeli, na której bawiłeś się trzydzieści lat temu, kiedy przyjeżdżałeś w to miejsce na wakacje. Skojarzeń z dzieciństwem jest wiele. Czasami wystarczy znajomy zapach albo po prostu smak.
W czasach PRLu nie mieliśmy dostępu do szerokiej gamy frykasów. Dziecięce przysmaki były zazwyczaj dziełem mam lub babć. Zapiaszczone truskawki pachnące latem, pierogi z jagodami polane śmietaną (prawdziwą, nie light), świeże ciasto. Wszystko było „fat” (wg obecnych norm, oczywiście), a dzieci nie miały nadwagi 🙂
Moim ulubionym deserem, który do tej pory kojarzy mi się z przedszkolem jest budyń waniliowy z sokiem malinowym.
Dzisiaj moja córeczka stojąc w kuchni poprosiła mnie, abym jej przygotowała coś, co mi moja mama serwowała na obiad w letnie, ciepłe dni jak byłam mała. Miałam trudny wybór, bo moja mama świetnie gotuje i takich potraw było całe mnóstwo. Na stole leżały jabłka, które przyniosłam ze sklepu. Oczywiście, już wiem – to danie zawsze kojarzy mi się z moją mamą, ponieważ w dzieciństwie zawsze pomagałam przy jego przygotowaniu. Poza tym, obydwie zawsze z chęcią je pałaszowałyśmy.
O czym mowa?
O ryżu zapiekanym z jabłkami, polanym śmietaną wymieszaną z cukrem waniliowym i cynamonem. Palce lizać !!!